Pozostanę fanem Kabowerdeńczyka do końca jego kariery – Adam Żakowiecki (@DeDe_News)

DeDe to jedna z najbarwniejszych postaci koszykarskiego Twittera i zarazem doskonały wybór na pierwszego rozmówcę. Bo ma o czym opowiadać i budzi sporo emocji. Porozmawialiśmy między innymi o 60 tys. wpisów i banie na Brzytwie, kontraktowaniu zawodników przez social media, relacjach z Ivanem Almeidą, zeszłym sezonie, wyjazdach i ligach zagranicznych.

Pierwsza rozmowa i od razu z gościem, który kiedyś mnie zbanował. Zauważyłem, że trochę zmieniło się Twoje podejście do Twitterowej społeczności. Wyluzowałeś.

Spotyka mnie duży zaszczyt, że rozpoczynasz swój cykl wywiadów od mojej skromnej osoby 🙂 Wiem doskonale jakie to uczucie być zbanowanym. Kilkanaście lat temu obecny dyrektor naszego klubu Hubert Hejman twierdził, że nie wnoszę nic do dyskusji na popularnej liście dyskusyjnej http://brzytwa.com. Mam nadzieję, że w ostatnich latach zmienił o mnie zdanie (śmiech). Wiele razy opuszczałem tamto miejsce z banem, czasem słusznie, innym razem nie, ale wracałem jak bumerang. Wracając do Twojej osoby to nie pamiętam dokładnie za co wtedy poczęstowałem Cię banem. Przeważnie blokuje osoby, które atakują mnie w dość prymitywny sposób. Mogłeś też trafić na mój gorszy dzień. Czasy jednak się zmieniają i najważniejsze, że dziś potrafimy razem współpracować 🙂

Zażartowałem w niewybredny (oczywiście) sposób. W takim razie już chyba wiem skąd ksywa Lider Brzytwy.

Ksywka wzięła się z mojej codziennej aktywności. Byłem tam obecny przez kilkanaście lat przez 24/h. Dokonałem w tym czasie blisko 60 tys wpisów. Dla porównania drugi w kolejności kolgejt ma około 25 tys. Może kiedyś mnie dogoni (śmiech). Pisałem z domu, z pracy, czy z siłowni. Niektórzy chodząc na dłuższe posiedzenie do WC zabierają gazetę, a ja brałem telefon i brzytwowałem (śmiech). Na miejscu klubowych działaczy mówiłbym wprost o Brzytwie, a nie o jakiejś tam przestrzeni wirtualnej. Takie popularne miejsce powinno być powodem do dumy, a nie wstydu. Podczas spotkań Anwilu zbierają się tam Nasi fani i komentują na gorąco wydarzenia. Nie każdy może uczestniczyć w meczu na żywo w hali. Jest tam spora delegacja kibiców Anwilu z innych miast. Brzytwa łączy włocławskich fanów. To jest ewenement na skalę PLK, jak i innych europejskich lig. Obecnie nie planuje powrotu. Urządziłem sobie własną Brzytwę na Twitterze 🙂

Fakt, Brzytwa to ewenement i miejsce, w którym nieustannie znajduję „wenę”. Co do Twittera, nadal próbujesz nagabywać nowych zawodników do gry w Anwilu w wiadomościach prywatnych?

Fot. archiwum prywatne rozmówcy

Umówiliśmy się na szczerą rozmowę tak jakby odbywała się w cztery oczy, więc odpowiedź może być tylko jedna: TAK robiłem to jeszcze do ostatniego sezonu. Staram się podtrzymywać kontakty głównie z amerykańskimi zawodnikami, jak i jednym wyjątkowym Kabowerdeńczykiem 🙂 Nie wiem czy pamiętasz, ale wystarczyło mi 5 min rozmowy z Wrotenem, by ten uwierzył, że jestem w stanie przekonać klub do jego powrotu (śmiech). Tego lata postanowiłem się nie mieszać. Celowo odciąłem się na całe wakacje, opuszczając swój pierwszy sezon ogórkowy! Dziękuje za liczne zapytania czy żyje i czy mam się dobrze. Wilk zawsze wróci do lasu, ale musiałem odpocząć od koszykówki. Zeszły sezon był dla nas najgorszy w historii. Sprawy sercowe dla faceta w średnim wieku (śmiech) powinny być równie ważne jak jego pasja.

Skoro wywołaliśmy już Kabowerdeńczyka… Kiedyś huczne powitania na lotnisku, zbiórka pieniędzy na kontrakt, a dziś nieudane próby znalezienia mu nowego miejsca pracy. Nie razi Cię ta sytuacja jako jednego z jego największych (no dobra, największego) fanów? Jak zmieniły się Wasze relacje?

Niczego nie żałuje, a ze swoich akcji zawsze będę dumny. Na tamten czas prawie wszystkim się one podobały. Wraz z Elbo i innymi towarzyszami moich przygód staraliśmy się wspierać klub i motywować zawodników. Nawet tych nowych, jak choćby Olek Czyż, by zdawali sobie sprawę w jakim wyjątkowym miejscu przyszło im grać. Krytycznym głosom mówię niech siedzą po cichu na dupie i nie wtrącają swoich wścibskich nosów, a mnie pozwolą bawić się koszykówką. Tak im dokładnie przekaż. Niech się dowiedzą jaki ze mnie przyjemniaczek (śmiech). Nigdy nie przesiadywałem w klubie, ani nie polowałem na klubową posadkę. Jeśli chodzi o Ivana, to mimo że nie gra obecnie dla Anwilu i bardzo wątpliwe by ponownie wybiegł na parkiet Hali Mistrzów, to ja pozostanę fanem Kabowerdeńczyka do końca jego kariery. Będę oglądał go wszędzie, cena za pakiet nie gra roli (śmiech). Tak jak na największego fana przystało.

Powiedziałeś, że ostatni sezon był najgorszym w historii. Anwil 2021/22 to póki co całkowita odwrotność tamtej drużyny. Zarówno w sferze kontraktowej jak i boiskowego zaangażowania zawodników (co przynosi wymierne efekty). Prezes się obronił?

Latem kiedy budowano nowy Anwil to nie wyglądał on na Anwil naszych marzeń. Jak pokazał zeszły i obecny sezon nazwiska jednak nie grają. Na papierze były gwiazdy: Jerrells, Moore, Almeida i Jones. Sezon 20/21 pod różnymi naciskami próbowano ratować za wszelką cenę. Wyglądaliśmy jak biuro podróży. Anwil 21/22 chociaż nie ma wielkich nazwisk, to ma wielkie serce do tej gry. Walka zawsze była wpisana w DNA tego klubu. Włocławski kibic wybaczy porażkę po walce, ale nie będzie nigdy akceptował nieróbstwa. Prezes Arkadiusz Lewandowski wziął odpowiedzialność za zeszły sezon podając się do dymisji. Witałem go osobiście na lotnisku z medalem za możliwość uczestnictwa w fajnej przygodzie jaką była Liga Mistrzów. Zwalniałem go po najgorszym sezonie w historii. Los klubowych działaczy zawsze będzie mi obojętny. Nie utrzymuję z nimi żadnych relacji. Oceniam jak kibic i dla mnie liczy się tylko końcowy wynik. Byłem zgłoszony na spotkanie z prezesem, ale ponoć było za mało chętnych. Przecież wystarczyłbym sam żeby przemaglować Arkadiusza (śmiech).

Opowiedz mi o swoich wyjazdach za Anwilem. Na pewno je liczysz, liczysz też wydane na nie pieniądze? Uzbierałoby się na pensję dla nowego centra?

Fot. archiwum prywatne rozmówcy

Robię to tak długo, że nie jestem w stanie policzyć wszystkich wyjazdów ani wydanych na nie pieniędzy. Żałuję tylko, że kiedy zaczynałem to nie było takich fajnych zabawek jak Twitter. Warto kolekcjonować pamiątki. Śmieszą mnie opinie niektórych jak słyszę Dede celebryta. Takie głosy mam w poważaniu. Kiedy powstawało słynne H1 to siedziałem właśnie w tym sektorze. Pierwsze nasze mistrzostwo w 2003 świętowałem właśnie z tymi chłopakami, którzy porozjeżdżali się po innych miastach. Jeśli chodzi o krajowy rozkład jazdy, to byłem wszędzie gdzie można było być. Dzięki pucharom udało się odwiedzić takie kraje jak Niemcy, Łotwa, Hiszpania, Włochy czy Izrael. Jerozolima była absolutnym hitem. Mimo że wiedzieliśmy, że lecimy tam skazani na pożarcie, to grupa 30-osobowa wybrała się by wspierać Anwil. Czekam na powrót do poważnych pucharów, a może doczekasz się kolejnego zdjęcia na okładkę. Po każdym zakończonym sezonie mówię sobie, że czas przejść na kibicowską emeryturę i co roku przegrywam z moim największym uzależnieniem (śmiech).

Zauważyłem, że w trakcie sezonu śledzisz sporo europejskich lig. Które są najciekawsze i dlaczego? Zakładam, że kibic PLK głodny większej ilości meczów, może wydać lepiej pieniądze niż na League Pass 1 ligi Mężczyzn.

Przygodę z innymi ligami zaczynałem jakieś 20 lat temu. Mam tu na myśli głównie ligę niemiecką i włoską. Na kablówce miałem dostęp do niemieckiego DSF i włoskiego RAI3. Siadałem z zeszytem i spisywałem co tydzień składy drużyn. Potem zacząłem chodzić do kawiarenki internetowej, w której umawiałem się też na czatach z dziewczynami (śmiech) i drukowałem składy w kolorze 🙂 Obie te ligi zostały ze mną do dnia dzisiejszego. Dziś nie wyobrażam sobie weekendu bez meczu z ligi niemieckiej czy włoskiej. Jedna i druga ma swój niepowtarzalny klimat. Niemiecka cechuje się wzorową organizacją, włoska jest świetna na trybunach. W najbliższy weekend przewidziany jest start „moich lig”. Zeszły sezon upływał pod hasłem tańcowały dwa Michały. W nadchodzącym sezonie dołącza do nich MVP finałów Kuba Garbacz. Nic tylko zacierać ręce i oglądać.

fot. archiwum prywatne rozmówcy

Dzięki za rozmowę. Na zakończenie proszę o typ na zakończenie sezonu zasadniczego. Jak będzie wyglądała pierwsza czwórka?

Nie ma za co, przyjemność po mojej stronie. Czas najwyższy, by ludzie poznali prawdziwego Adama 🙂 Mimo słabszego początku Zastal i Stal pozostają głównymi faworytami do finału. Liczę, że Nasz Anwil będzie taką Legią z zeszłego sezonu i uplasuje się w pierwszej czwórce. Obok nas największy rywal Śląsk Zielonego. Wtedy w play-off wraz z wypełnioną Halą Mistrzów, i może jedną kosmetyczną zmianą na pozycji nr4, będziemy groźni dla najlepszych!

fot. anwil24

Zdjęcie ilustrujące artykuł – Adrianna Nowacka portal WLC

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.