Koszykówka (w Toruniu) jest piękna, Hrycaniuk jak irokez Kordalskiego


Wolne dni od jednej do drugiej kolejki mijają szybko. Za szybko! Głównie za sprawą występów polskich drużyn w europejskich rozgrywkach, które w przerwach są okraszone dużą ilością kopulacyjnych ruchów. Rozpisałem się o dwóch pierwszych meczach 8 kolejki na tyle, że postanowiłem opublikować ich „streszczenie” trochę wcześniej. Let’s go!

Czwartkowe zestawienie zapowiadało się ciekawie. Powrót Bartosza Jankowskiego do Gdyni oraz mecz Zastalu z Twardymi Piernikami, które od dawna im „nie leżą”. 

Tuż przed pierwszym gwizdkiem dowiedzieliśmy się, że w barwach Asseco zadebiutują Anthony Durham i sprowadzony ze Spójni Jacobi Boykins. Dzięki tym ruchom już wkrótce okaże się w jakim klubie Mateusz Kaszowski zanotuje w debiucie triple double. 

Gracze z Gdyni potrzebowali 4 minut, żeby rzucić pierwsze punkty. W tym czasie Czarni na swoim koncie mieli ich już 14. Liczyłem, że w takim razie szybko zobaczę na parkiecie Adriana Kordalskiego. I tak też się stało. Do tej pory zarówno zawodnikowi, jak i jego fryzurze brakowało blasku, którym raczył nas na pierwszoligowych parkietach. Tym razem było trochę lepiej. Blado jak irokez rezerwowego Czarnych wypadł jednak młody podkoszowy z Gdyni – Adam Hrycaniuk. Onieśmielony starciem z doświadczonym Witlińskim zafundował zgromadzonym przed telewizorami kibicom festiwal niemocy. Po 12 minutach gry w jego statystykach widniało 1/5 za 2. W trochę krótszym czasie jego matchup zanotował 8/9 z gry. 

Szczęściem w nieszczęściu Adama Hrycaniuka jest to, że jego „następcą” w Zastalu jest Krzysztof Sulima. Kibice, którzy nierzadko obrażali podkoszowego dziś szybko spakowaliby się na pielgrzymkę pokutną. Byle tylko zamienić środkowych miejscami.

Po ustaleniu wyniku meczu w 1 połowie, na drugą można było spokojnie zerkać jednym okiem i poświęcić się przygotowaniu herbaty oraz kanapek na ten bardziej emocjonujący pojedynek. 

Kiedy wrócić na właściwy tor jak nie w meczu z najgorszą obroną ligi? Lider drużyny z Torunia Maurice Watson w ostatnich spotkaniach stracił odrobinę swojej magii. Starcie z ciężko dyszącą w obronie lokomotywą wyglądało jak niezła okazja, żeby znów wrócić do łask grających w Menedżera EBL. 

Punktowanie jednak niespodziewanie wziął na siebie Aaron Cel i pierwszą połowę zakończył trafiając wszystkie rzuty (2/2 za 2 i 4/4 za 3). W drugiej połowie dołożył kolejne dwa trafienia i w statystykach zanotował pięknie wyglądające 100%. A Watson.. i tak był lepszy. Maurice jest all around jak dilerzy na twoim osiedlu. Robi wszystko żeby zdobyć towar, a później skutecznie dostarczyć go do celu. Za wszelką cenę. 

Łączny eval obu koszykarzy to 68. 1 punkt więcej i zrobiliby sobie dobrze. Wybrali jednak dobro drużyny. Koszykówka (w Toruniu) jest piękna. 

W Zielonej Górze nie posłuchano moich rad i mamy eskalację konfliktu w drużynie. Sulima wrócił do „domu” i nawet nie miał okazji się przywitać. Dostał jednak szansę pożegnania się, bo najwięcej ze swoich 3 minut zagrał, gdy już wszystko było wyjaśnione. Poniekąd możemy traktować to jako upgrade w składzie świadczący o jego sile. Wcześniej te minuty dostawał Kacper Traczyk, którego odesłano do Zgorzelca. 

Sytuacja się pogarsza, więc zgodnie z planem kibice z Zielonej Góry wzięli się za transfery. Podobno na swoich grupach organizują nawet głosowania kogo i w jakiej kolejności się pozbyć (dziękuję za nadesłane screeny). Pieniądze nie mają znaczenia, bo i tak ich nie ma. W razie czego porwą Prezydenta Miasta i wymuszą podpisanie czeku na 1,5 bańki euro. Swoją drogą mam wrażenie, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby takie ankiety zaczął publikować trener Zastalu. Te ciągłe wymówki muszą mieć jakiś powód. To musi być strategia obliczona na utrzymanie posady w razie problemów!

Tekst: pełen ironii i żartu

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.